Przepis na to ciasto znajduje się na pierwszej stronie mojego zeszytu z przepisami, bo to jedno z moich ulubionych ciast. Piekę je jednak tylko kilka razy do roku, aby się zanadto nie przejadło. Poza tym przepis ten jest przyjazny dla osób mających mało czasu, bo pracę nad nim można rozłożyć w czasie. Placki z ciasta można po upieczeniu zapakować w folię, by się nie zeschły, i odłożyć najlepiej w chłodne miejsce (nie musi to być lodówka), na kilka dni. Ciasto przekładamy minimum jeden dzień przed planowaną konsumpcją, żeby placki wystarczająco nasiąkły masą.
piątek, 9 grudnia 2011
środa, 16 listopada 2011
Kimbap
Znacie sushi? No tak, ostatnio było szczególnie modne, ale moda na ten japoński fastfood powoli przemija i już nie jest taki Ą-Ę. Ba! Ludzie nawet po domach kręcą sushi.
Pojawiła się nawet swojska mutacja - kaszi. Z kaszy zamiast z ryżu.
Mnie pewnego dnia korciło, żeby zrobić sushi z kiełbasą zamiast ryby. No ale to by było świętokradztwo!! Gorzej - prawdziwe towarzyskie seppuku!!!
Nic bardziej mylnego. Otóż Koreańczycy, naród przeze mnie niezwykle lubiany (głównie za kuchnię, no, w zasadzie prawie wyłącznie za kuchnię), opracowali własną przekąskę opartą na sushi. I to już kawał czasu temu.
Nazywa się kimbap. I jest w nim wszystko, jak w dobrej parówce. I jest lepsze niż sushi. Gdzieniegdzie mawiają na to koreańskie sushi. To sushi jest raczej japońskim kimbapem (abstrahując od tego co było pierwsze). O!
Pojawiła się nawet swojska mutacja - kaszi. Z kaszy zamiast z ryżu.
Mnie pewnego dnia korciło, żeby zrobić sushi z kiełbasą zamiast ryby. No ale to by było świętokradztwo!! Gorzej - prawdziwe towarzyskie seppuku!!!
Nic bardziej mylnego. Otóż Koreańczycy, naród przeze mnie niezwykle lubiany (głównie za kuchnię, no, w zasadzie prawie wyłącznie za kuchnię), opracowali własną przekąskę opartą na sushi. I to już kawał czasu temu.
Nazywa się kimbap. I jest w nim wszystko, jak w dobrej parówce. I jest lepsze niż sushi. Gdzieniegdzie mawiają na to koreańskie sushi. To sushi jest raczej japońskim kimbapem (abstrahując od tego co było pierwsze). O!
Etykiety:
kuchnia koreańska,
sushi
poniedziałek, 24 października 2011
Okoń pieczony z boczkiem i szałwią
Dość nietypowe dla naszej rodzimej kuchni zestawienie - ryba i boczek. Nie bardzo nadaje się na tradycyjnie katolickie piątkowo-postne "powstrzymywanie się od spożycia pokarmów mięsnych" jak mawiają z ambony. Niemniej połączenie udane. A w dodatku ta szałwia. Problemem było jedynie to, że w oryginalnym przepisie od Waitrose za rybę robiła makrela, którą u nas bardzo ciężko zdobyć w formie świeżego fileta.
Dlatego sięgnąłem po okonia. Ryba bardzo smaczna, aczkolwiek oścista, jednak w procesie pieczenia ości okonia kruszeją i nie stanowią już przeszkody w jedzeniu. No i ta szałwia :)
Dlatego sięgnąłem po okonia. Ryba bardzo smaczna, aczkolwiek oścista, jednak w procesie pieczenia ości okonia kruszeją i nie stanowią już przeszkody w jedzeniu. No i ta szałwia :)
Etykiety:
ryba
środa, 12 października 2011
Pappardelle z kurkami
Wybraliśmy się z Klopsiulą na grzyby. Były prawdziwki, podgrzybki, koźlaki, maślaki, zielonki i całkiem sporo kurek. Pogoda również sprzyjała grzybobraniu.
Zbieraliśmy dość daleko od domu, dlatego byliśmy zmuszeni zebrane grzyby zamrozić. Tak też się stało ze wspomnianymi kurkami. Hibernacja nie trwała jednak długo i już niedługo po powrocie kurki wylądowały na patelni. Powstał z nich sos do makaronu, który świetnie skomponował się z szerokimi wstążkami papardelle.
Makaron z grzybami? Czemu nie. W kuchni to dość często spotykana kombinacja.
Zbieraliśmy dość daleko od domu, dlatego byliśmy zmuszeni zebrane grzyby zamrozić. Tak też się stało ze wspomnianymi kurkami. Hibernacja nie trwała jednak długo i już niedługo po powrocie kurki wylądowały na patelni. Powstał z nich sos do makaronu, który świetnie skomponował się z szerokimi wstążkami papardelle.
Makaron z grzybami? Czemu nie. W kuchni to dość często spotykana kombinacja.
wtorek, 11 października 2011
Soczyste muffinki z gruszkami i czekoladą
Uwielbiam muffinki, odkąd tylko zaczęłam je piec. Niby to tylko babeczki, a jednak mają coś w sobie specjalnego. W tej chwili już nie pamiętam, co skłoniło mnie do zakupu pierwszych foremek muffinkowych. Pamiętam tylko, że moja pierwsza porcja muffinek wylądowała w papierowych papilotkach bez usztywnienia, w piekarniku powstała z tego jedna masa z papierkami w środku, wszystko się rozlało.
Na szczęście do muffinek z gruszkami podeszłam już w pełni profesjonalnie, żadnych wpadek nie było. Były natomiast zachwyty nad smakiem i urokiem tychże. A że przepis odkryłam jesienią (gdzieś na Wielkim Żarciu), kiedy sezon gruszkowy był w pełni, to często gościły na naszym stole. W tym momencie są moim (i Robala chyba też) numerem jeden na topliście muffinkowej, lepszych nie jadłam. A i nasza 14-miesięczna córka stała się ich wielbicielką (tylko w wersji bez czekolady), dopóki widzi je w pobliżu nie chce jeść nic innego.
Na szczęście do muffinek z gruszkami podeszłam już w pełni profesjonalnie, żadnych wpadek nie było. Były natomiast zachwyty nad smakiem i urokiem tychże. A że przepis odkryłam jesienią (gdzieś na Wielkim Żarciu), kiedy sezon gruszkowy był w pełni, to często gościły na naszym stole. W tym momencie są moim (i Robala chyba też) numerem jeden na topliście muffinkowej, lepszych nie jadłam. A i nasza 14-miesięczna córka stała się ich wielbicielką (tylko w wersji bez czekolady), dopóki widzi je w pobliżu nie chce jeść nic innego.
środa, 14 września 2011
Pieczona papryka na zimno
Zamierzam niniejszym zdyskontować wpływy bułgarskie w rodzinnej kuchni. Dzisiaj przepis na sałatkę z pieczonej papryki. Sałatkę z pietruszką, oliwą, octem i oczywiście czosnkiem. Serwowana jest na zimno, po tym, jak składniki się "przegryzą" jak to się u nas mawia.
Etykiety:
kuchnia bułgarska
wtorek, 9 sierpnia 2011
Słodki Yorkshire Pudding
Yorkshire Pudding jest daniem prosto z Wysp Brytyjskich. Oryginalnie jest spożywany jako przekąska przed pieczenią. Pozwala jakoś zagospodarować sos, który wytapia się z pieczonego mięsa. Brytyjczycy odstawiają upieczoną sztukę mięsa do wystygnięcia, a na rozgrzany w brytfannie tłuszcz leją słone ciasto, z którego wychodzi właśnie tytułowy pudding. Nie ma on nic wspólnego z budyniem, który też określa się jako pudding, czy z kaszankowatym wyrobem zwanym black pudding.
Ja postanowiłem przywołać tutaj słodką wersję tego przepisu zaznaczając, że nie różni się on wcale (no, poza procesem pieczenia) od przepisu na naleśniki. Stąd gorąco polecam.
Ja postanowiłem przywołać tutaj słodką wersję tego przepisu zaznaczając, że nie różni się on wcale (no, poza procesem pieczenia) od przepisu na naleśniki. Stąd gorąco polecam.
poniedziałek, 8 sierpnia 2011
Muffinki z rabarbarem
Na zakończenie sezonu rabarbarowego przedstawię Wam, drodzy czytelnicy, muffinki rabarbarowe. Upiekłam je z ostatnim rabarbarem, jaki dostałam na bazarku, więcej już nie będzie w tym roku. Muffinki są soczyste, lekko kwaśne w smaku, i sycące :)
poniedziałek, 20 czerwca 2011
Dżem rabarbarowy z wanilią
Rabarbaru używam rzadko, nie jest popularny w naszej kuchni. Ale może od tej pory będzie ;) Sezon na rabarbar jakby się już kończył, przynajmniej na naszym bazarku, więc trzeba z tego skorzystać. Pierwsza próba rabarbarowa już za mną, muffinki były pyszne, niestety nie robiłam zdjęć podczas ich przyrządzania, więc na blogu zagoszczą innym razem.
Teraz pora na dżem. Przepis czekał w zanadrzu już co najmniej rok, ale w zeszłym roku rabarbaru nie jadłam, bo jest niezbyt zdrowy dla kobiet w ciąży. Rabarbar zawiera kwas szczawiowy, zabierający z organizmu wapń. Można to obejść używając rabarbaru z nabiałem, wtedy rabarbar spożytkuje sobie wapń z tego nabiału, a nasz organizm zostawi w spokoju ;)
Wracając do przepisu, tutaj należą się podziękowania dla Tracie, która udostępniła go Robalowi.
Po dłuższej przerwie
Po dłuższej przerwie wracamy z naszą radosną twórczością.
Zanosi się, że tym razem będzie słodko. Klopsiula na początek wzięła się za rabarbar.
Przepis już niebawem.
Zanosi się, że tym razem będzie słodko. Klopsiula na początek wzięła się za rabarbar.
Przepis już niebawem.
niedziela, 29 maja 2011
Duszona kapusta pekińska
W moim rodzinnym domu kapusta pekińska jedzona była wyłącznie na surowo, z reguły w połączeniu z kukurydzą konserwową, marynowaną papryką, korniszonem i majonezem. Przyznam, że znudziło mi się to połączenie i sama w swojej kuchni ani razu nie powtórzyłam tej mieszanki. Za to próbuję odkrywać nowe oblicza tej kapusty, jak poniżej widać, z pozytywnym skutkiem. W dodatku do ekspresowego przygotowania. Inspirowałam się przepisem znalezionym w książce "Potrawy dla wybrednych. W 10, 20 i 30 minut".
sobota, 28 maja 2011
Pasta Krewetkowa
Będąc z dłuższą wizytą na Dalekim Wschodzie, w Korei Południowej, nie zamierzałem poprzestać na lokalnej kuchni. W Tesco (a ściślej w Home Plus, czyli joint-venture Samsunga i Tesco -sic!- ), znajdującym się naprzeciwko hotelu, była knajpa sushi.
Mam tę świadomość, że "knajpa w Tesco" może się u nas w Polsce różnie kojarzyć, jednak knajpy w tamtejszym markecie prezentowały na tyle wysoki poziom, że zarezerwowano dla nich cały parter. Sushi na Dalekim Wschodzie jest troszkę inaczej postrzegane niż u nas. Przede wszystkim tam, skąd pochodzi, sushi plasuje się raczej bliżej fast-foodu niż segmentu ekskluzywnego. Więcej - w samej Japonii - ojczyźnie sushi, ale jednocześnie ojczyźnie ludzi zakręconych na punkcie technologii, coraz częściej wytwarzaniem sushi zajmują się roboty. Ale nie chodzi tutaj o żadne efektowne androidy, a raczej o sprzęty przypominające sokowirówki. Powoli ta technologia zaczyna się pojawiać i w Europie.
Ceny sushi też są dużo niższe, a oferta bardziej wyszukana. Dodatki, takie jak zielona herbata, czy nawet zupa miso, często bywają bezpłatne, co u nas jest zwyczajnie nie do pomyślenia.
Podczas jednej z wizyt zakosztowałem w maki (to te roladki z wodorostów, najczęściej kojarzone z sushi) z niezwykle smaczną pastą. Okazało się, że była to pasta z krewetek. Całkiem sprawnie udało mi się odtworzyć skład i smak w Polsce, dzięki czemu możemy się nią zajadać ilekroć najdzie nas ochota. Przepis na pastę krewetkową jest bajecznie prosty.
Mam tę świadomość, że "knajpa w Tesco" może się u nas w Polsce różnie kojarzyć, jednak knajpy w tamtejszym markecie prezentowały na tyle wysoki poziom, że zarezerwowano dla nich cały parter. Sushi na Dalekim Wschodzie jest troszkę inaczej postrzegane niż u nas. Przede wszystkim tam, skąd pochodzi, sushi plasuje się raczej bliżej fast-foodu niż segmentu ekskluzywnego. Więcej - w samej Japonii - ojczyźnie sushi, ale jednocześnie ojczyźnie ludzi zakręconych na punkcie technologii, coraz częściej wytwarzaniem sushi zajmują się roboty. Ale nie chodzi tutaj o żadne efektowne androidy, a raczej o sprzęty przypominające sokowirówki. Powoli ta technologia zaczyna się pojawiać i w Europie.
Ceny sushi też są dużo niższe, a oferta bardziej wyszukana. Dodatki, takie jak zielona herbata, czy nawet zupa miso, często bywają bezpłatne, co u nas jest zwyczajnie nie do pomyślenia.
Podczas jednej z wizyt zakosztowałem w maki (to te roladki z wodorostów, najczęściej kojarzone z sushi) z niezwykle smaczną pastą. Okazało się, że była to pasta z krewetek. Całkiem sprawnie udało mi się odtworzyć skład i smak w Polsce, dzięki czemu możemy się nią zajadać ilekroć najdzie nas ochota. Przepis na pastę krewetkową jest bajecznie prosty.
Etykiety:
owoce morza,
sushi
środa, 25 maja 2011
Kiszka Ziemniaczana
Dziś wybierzemy się na kulinarną wycieczkę w narwiańskie bagna, na Podlasie, w strony moich dziadków, skąd pochodzi ta niezwykle prosta potrawa. Co ciekawe jest ona lepiej znana w innych postaciach. Najbardziej znane są placki ziemniaczane, te w wersji słonej, trochę mniej znana jest babka ziemniaczana, innymi słowy kartoflak albo kugiel (chociaż żydowski kugiel należałoby chyba uznać za osobną potrawę). Spotkałem się również z innymi, zupełnie egzotycznymi nazwami tej ostatniej (na przykład rejbak czy bugaj). Kiszka ziemniaczana różni się od tamtych tym, że "opakowanie" dla ziemniaków stanowi nic innego tylko - kiszka.
Na świńskie jelita polowałem w Warszawie stosunkowo niedługo. W zasadzie skończyło się na wizycie na targu na rogu Wałbrzyskiej i Puławskiej. I niedługo potem powstała moja pierwsza własnoręcznie wypchana kiszka ziemniaczana.
Na świńskie jelita polowałem w Warszawie stosunkowo niedługo. W zasadzie skończyło się na wizycie na targu na rogu Wałbrzyskiej i Puławskiej. I niedługo potem powstała moja pierwsza własnoręcznie wypchana kiszka ziemniaczana.
Etykiety:
podlaskie,
regionalne
wtorek, 17 maja 2011
Muffinki marchewkowe
Przepisów na ciasto marchewkowe jest mnóstwo. Gdy usłyszałam, że można upiec coś na słodko z marchewką to postanowiłam spróbować. Szukałam odpowiedniego przepisu i najlepiej sprawdził się u nas przepis z
White Plate. Na swoje potrzeby przepis nieco zmodyfikowałam, no i piekę to ciacho w formie muffinkowej.
White Plate. Na swoje potrzeby przepis nieco zmodyfikowałam, no i piekę to ciacho w formie muffinkowej.
wtorek, 3 maja 2011
Bananowe niebo
Czasem mamy ochotę na coś specjalnego, coś co sprawi, że poczujemy "niebo w gębie". A jeszcze gdy będzie to szybkie w przyrządzeniu, tym lepiej, bo ochota nie zdąży minąć.
Etykiety:
deser
piątek, 29 kwietnia 2011
Bardzo słodkie ciasto "Hetmańskie"
Kolejny przepis zdobyty w czasach studenckich, podobnie jak przepis na pijany rodzynkowiec, pochodzi od mamy Ani i Eweliny (serdecznie pozdrawiam). Ciasto to piekę raczej na grubsze okazje, wymaga sporo pracy, ale końcowy efekt rekompensuje czas spędzony w kuchni. Trochę przypomina popularny miodownik.
Przygotujmy wcześniej wszystkie potrzebne składniki, a praca będzie szła sprawnie. Na początku trzeba upiec placki, w sumie trzy. Następnie, gdy placki stygną, przygotowujemy masę.
Przygotujmy wcześniej wszystkie potrzebne składniki, a praca będzie szła sprawnie. Na początku trzeba upiec placki, w sumie trzy. Następnie, gdy placki stygną, przygotowujemy masę.
Etykiety:
ciasta
wtorek, 19 kwietnia 2011
Bibimbap
Sami przyznacie że tytuł posta brzmi dość zabawnie. O stworzenie takiego komicznego zlepka sylab podejrzewałbym prędzej gaworzącego bobasa niż dumny dalekowschodni naród. Bibimbap jest autentyczną i dość powszechną potrawą koreańską. Ostatnio zostało nawet wymienione w gazetce pewnych delikatesów, tyle, że autor zastosował mniej rozpowszechnioną transkrypcję, z czego wyszło z kolei pibimpap. Też można.
Z bibimbap zetknąłem się po raz pierwszy w samolocie do Incheon. W drodze powrotnej również podali, tak jak podczas każdej kolejnej podróży. Przyznam się, że nawet w wariancie samolotowym było smaczne.
Co to takiego? W skrócie ryż z mięsem, warzywami i jajkiem. Wszystko podane początkowo w postaci atrakcyjnej wizualnie kompozycji, która zostaje niebawem brutalnie zniszczona poprzez wymieszanie z pastą chili i olejem sezamowym. Ale przecież nie o oglądanie tu chodzi, tylko o wyśmienity smak i niebywałą przyjemność z jedzenia.
Z bibimbap zetknąłem się po raz pierwszy w samolocie do Incheon. W drodze powrotnej również podali, tak jak podczas każdej kolejnej podróży. Przyznam się, że nawet w wariancie samolotowym było smaczne.
Co to takiego? W skrócie ryż z mięsem, warzywami i jajkiem. Wszystko podane początkowo w postaci atrakcyjnej wizualnie kompozycji, która zostaje niebawem brutalnie zniszczona poprzez wymieszanie z pastą chili i olejem sezamowym. Ale przecież nie o oglądanie tu chodzi, tylko o wyśmienity smak i niebywałą przyjemność z jedzenia.
Etykiety:
kuchnia koreańska
wtorek, 12 kwietnia 2011
Pijany rodzynkowiec
Wreszcie pora na ciasto ode mnie. Zwykle ciast nie piekę, ale tym razem potrzebowałem czegoś słodkiego żeby się podlizać szefostwu z dalekiego kraju ;), a Klopsiula była akurat zajęta sprawami ważniejszymi niż pracowe intrygi Robala. Wyciągnęła mi z archiwum przepis na rodzynkowca. Przyznam że przepis jest trudny, z gatunku tych technologicznych, w których najlepiej jest ściśle trzymać się procedury wyłożonej w przepisie. Efekt za to jest powalający, zarówno w przenośni, jak i dosłownie, za co odpowiada spora ilość alkoholu w cieście.
Back in Business
No i wracamy z blogiem po niemal miesięcznej przerwie.
Zaraz zrobi się słodko za sprawą alkoholizowanego ciasta z rodzynkami, ananasem, kokosem, kremem i biszkoptami. Już wrzucam.
Zaraz zrobi się słodko za sprawą alkoholizowanego ciasta z rodzynkami, ananasem, kokosem, kremem i biszkoptami. Już wrzucam.
wtorek, 15 marca 2011
Margherita
Dzisiejszy wpis to tak naprawdę przerywnik ze zdjęciami, bo przepis na ciasto do pizzy podawałem we wpisie o pizzy z anchois.
Teraz oboje jesteśmy z Klopsiulą u naszych wschodnich sąsiadów, gdzie dopingujemy moją siostrę w jej zmaganiach ze skutkami ubiegłorocznego wypadku.
Dziś parę zdjęć margherity upieczonej przed wyjazdem.
Materiał na ten wpis miałem zawczasu przygotowany. Niestety nowych wpisów najprawdopodobniej nie będzie przez najbliższe dwa tygodnie.
Teraz oboje jesteśmy z Klopsiulą u naszych wschodnich sąsiadów, gdzie dopingujemy moją siostrę w jej zmaganiach ze skutkami ubiegłorocznego wypadku.
Dziś parę zdjęć margherity upieczonej przed wyjazdem.
Materiał na ten wpis miałem zawczasu przygotowany. Niestety nowych wpisów najprawdopodobniej nie będzie przez najbliższe dwa tygodnie.
Etykiety:
kuchnia włoska,
pizza
niedziela, 13 marca 2011
Obwarzanki z twarogiem
Na koniec karnawału wypadało przyrządzić coś dobrego i tłustego ;) Tym razem padło na obwarzanki (oponki) z twarogiem. W ich przypadku nie trzeba się martwić o dobre wyrośnięcie ciasta (tak jak to jest z pączkami), wystarczy je zagnieść, rozwałkować, wykroić i wrzucić na rozgrzany tłuszcz :)
wtorek, 8 marca 2011
Pizza con caperi e acciughe
Oczywiście użycie włoskiego określenia pizzy z kaparami i sardelami to jawny i całkowity snobizm z mojej strony. O tyle obłudny, że włoskiego nie znam nawet w stopniu podstawowym. Pizza to potrawa bardzo mało wymagająca, co świetnie tłumaczy jej zawrotną karierę w Stanach, do których trafiła z Neapolu.
Pizza to placek drożdżowy (focaccia) zapieczony z dodatkami, czyli szczególna wersja zapiekanki. Niektórzy wskazują na rzekomy etymologiczny związek wyrazów "pizza" i "pita", czyli określenie greckiego pieczywa drożdżowego. Ja widzę ten związek przede wszystkim w tym, że ciasto na pitę jest w zasadzie tym samym, co ciasto na pizzę, z dokładnością do oliwy, która to występuje w przepisie na ciasto do pizzy.
Pizza to placek drożdżowy (focaccia) zapieczony z dodatkami, czyli szczególna wersja zapiekanki. Niektórzy wskazują na rzekomy etymologiczny związek wyrazów "pizza" i "pita", czyli określenie greckiego pieczywa drożdżowego. Ja widzę ten związek przede wszystkim w tym, że ciasto na pitę jest w zasadzie tym samym, co ciasto na pizzę, z dokładnością do oliwy, która to występuje w przepisie na ciasto do pizzy.
Etykiety:
kuchnia włoska,
pizza
środa, 23 lutego 2011
Cannelloni z brokułami
Czasem przychodzi ochota na obiad bezmięsny, ale nie banalny typu makaron z sosem. Mamy ochotę na coś innego. Moim odkryciem było cannelloni z brokułami i twarogiem. Potrawa ciekawa w smaku i sycąca.
Etykiety:
brokuły,
cannelloni,
twaróg
piątek, 18 lutego 2011
Kimchi
Korea, Kraj Kwitnącej Kapusty ;). Dzisiaj podzielę się z wami przepisem na kimchi, kimczi, gimchi, kim-chi czyli na piekielnie ostrą sałatkę z kapusty pekińskiej. Za ostrość wszechobecną w kuchni koreańskiej odpowiada głównie chili, spożywane w sporych ilościach pod przeróżnymi postaciami.
Podobno kimczi z kapusty wcale nie było pierwszym kimczi jedzonym na półwyspie koreańskim. Podstawowy wariant, ten z kapusty, z którym kojarzy się z reguły kimczi, nazywa się czasem baechu kimchi, ale są również wariacje z rzodkwi - kaktugi kimchi, ogórka - oisobagi kimchi czy też szalotek - buchu kimchi. Wielu Koreańczyków podaje kimczi do śniadania, obiadu i kolacji. Kimczi bywa grillowane, smażone samo lub w omlecie (kimchi jeon), dodawane do zupy (kimchi jjigae), czy nawet do pizzy.
W Polsce występuje wprawdzie zupka chińska o smaku kimczi, jednak jeśli chodzi o smak, to ma niewiele z kimczi wspólnego, no, może poza pikantością. Dlatego w dalszej części wpisu przedstawiam przepis na kimczi, żeby nie było żadnych nieporozumień.
Podobno kimczi z kapusty wcale nie było pierwszym kimczi jedzonym na półwyspie koreańskim. Podstawowy wariant, ten z kapusty, z którym kojarzy się z reguły kimczi, nazywa się czasem baechu kimchi, ale są również wariacje z rzodkwi - kaktugi kimchi, ogórka - oisobagi kimchi czy też szalotek - buchu kimchi. Wielu Koreańczyków podaje kimczi do śniadania, obiadu i kolacji. Kimczi bywa grillowane, smażone samo lub w omlecie (kimchi jeon), dodawane do zupy (kimchi jjigae), czy nawet do pizzy.
W Polsce występuje wprawdzie zupka chińska o smaku kimczi, jednak jeśli chodzi o smak, to ma niewiele z kimczi wspólnego, no, może poza pikantością. Dlatego w dalszej części wpisu przedstawiam przepis na kimczi, żeby nie było żadnych nieporozumień.
Etykiety:
kuchnia koreańska
czwartek, 17 lutego 2011
Kiełkowanie (kiełki sojowe)
Nie każdy lubi kiełki. Wielu kojarzą się z korzonkami, a następnie z dietą pustelnika czy hardkorowego weganina, o których lekceważąco mawia się, że "jedzą korzonki". Kiełki prawdopodobnie każdy miał okazję poznać uprawiając rzeżuchę na wilgotnej ligninie. Ekstrakt słodowy, który jest podstawą piwa wytwarzany jest ze słodu, czyli skiełkowanych ziaren zbóż, poddanych suszeniu. Kiełki występują też gromadnie w kuchniach dalekowschodnich, z których najbardziej rozpowszechniona w Polsce jest kuchnia wietnamska.
Kiełki możemy wyprodukować we własnym zakresie, o czym poniżej.
Kiełki możemy wyprodukować we własnym zakresie, o czym poniżej.
czwartek, 10 lutego 2011
Imbirowe ciasteczka
Jestem miłośniczką imbiru w każdej postaci. Lubię ten pikantny smak na języku. Imbir najlepiej smakuje na świeżo, z kłącza, w plasterkach można go dodawać do herbaty. Czasem jednak wygodniej użyć sproszkowanego imbiru z torebki, co też uczyniłam w przypadku ciastek.
Ostrzegam, to kolejny przepis dla cierpliwych :) Przygotowane ciasto musi odstać minimum 2 godziny w chłodnym miejscu, zanim zabierzemy się za wałkowanie.
Ostrzegam, to kolejny przepis dla cierpliwych :) Przygotowane ciasto musi odstać minimum 2 godziny w chłodnym miejscu, zanim zabierzemy się za wałkowanie.
środa, 9 lutego 2011
Pierniki
Zwykle pierniki piekę w okolicy świąt Bożego Narodzenia, tym razem nadarzyła się inna okazja.
Tak się składa, że wciąż poszukuję idealnego przepisu na ciasteczka korzenne, dążę do tego, aby pierniki nie spadały z choinki od wilgoci ;) Postanowiłam wypróbować kolejny przepis znaleziony w sieci. Wprawdzie nie sprawdzałam odporności tych pierników na wilgoć, ale wydaje mi się, że na choince długo by nie powisiały. Za to są to najpulchniejsze pierniki domowej roboty jakie zdarzyło mi się jeść. I Robalowi bardzo smakowały, a on wybredny jest, od pierników woli kiełbasę ;)
Tak się składa, że wciąż poszukuję idealnego przepisu na ciasteczka korzenne, dążę do tego, aby pierniki nie spadały z choinki od wilgoci ;) Postanowiłam wypróbować kolejny przepis znaleziony w sieci. Wprawdzie nie sprawdzałam odporności tych pierników na wilgoć, ale wydaje mi się, że na choince długo by nie powisiały. Za to są to najpulchniejsze pierniki domowej roboty jakie zdarzyło mi się jeść. I Robalowi bardzo smakowały, a on wybredny jest, od pierników woli kiełbasę ;)
poniedziałek, 7 lutego 2011
Kiełki na ostro
Można śmiało powiedzieć, że tradycyjna kuchnia koreańska przystawkami stoi. Główne dania nadal pozostają głównymi, tak jak głównymi bohaterami komedii Moliere'a byli arystokraci, ale najwięcej do powiedzenia zwykle miewali służący, czyli przystawki.
Dzisiejszy wpis nie będzie wprawdzie o głównej przystawce koreańskiego menu - kimchi, jednak dość mocno otrę się o ten temat prezentując sałatkę z kiełków sojowych na ostro. Powiedzmy: "kiełki a'la kimchi".
Dzisiejszy wpis nie będzie wprawdzie o głównej przystawce koreańskiego menu - kimchi, jednak dość mocno otrę się o ten temat prezentując sałatkę z kiełków sojowych na ostro. Powiedzmy: "kiełki a'la kimchi".
Etykiety:
kuchnia koreańska
poniedziałek, 31 stycznia 2011
Sałatka z indykiem w picie
Czas wyciągnąć pitę z zamrażarki. Konsumentami jesteśmy oboje z Klopsiulą, więc wyjmuję dwie sztuki, reszta pozostanie na przyszłość, może kiedyś zachce mi się ostrego kebaba, wtedy nie będę musiał wystawiać nosa na mróz. Tymczasem przepis na zdrowszą wersję "kebaba", zaczerpnięty po raz kolejny ze strony Waitrose. Tym razem modyfikacji było niewiele. Postanowiłem zaserwować sałatkę z indykiem owiniętą cieniusieńką pitą.
Etykiety:
kebab
sobota, 29 stycznia 2011
Bulgogi
Ostatnio na łamach portalu ugotuj.to pojawił się wpis, przewidujący trendy w kuchni w roku 2011. Na pierwszym miejscu wymieniono kuchnię koreańską, zestawiając ze sobą kimczi i jeon. Oczywiście zdjęcie nijak do opisu nie pasuje, bo próżno szukać na fotce kimchi czy jeonu. Korzystając z "fali popularności" kuchni koreańskiej, która według dziennikarzy portalu ma szansę zalać nasze aneksy kuchenne, postanowiłem podzielić się z wami przepisem na bulgogi (pulkogi).
Nazwa na pewno nie brzmi apetycznie, a w ogóle czym jest to bulgogi? Z buldogami nie ma nic wspólnego, mimo stereotypowego postrzegania dalekowschodniego Azjaty jako bezwzględnego psożercy. Bulgogi to klasa potraw ze szlachetnej wołowiny. Tutaj konkretnie zaprezentuję jak zrobić bulgogi jungol, czyli gulasz z polędwicy wołowej po koreańsku.
Nazwa na pewno nie brzmi apetycznie, a w ogóle czym jest to bulgogi? Z buldogami nie ma nic wspólnego, mimo stereotypowego postrzegania dalekowschodniego Azjaty jako bezwzględnego psożercy. Bulgogi to klasa potraw ze szlachetnej wołowiny. Tutaj konkretnie zaprezentuję jak zrobić bulgogi jungol, czyli gulasz z polędwicy wołowej po koreańsku.
Etykiety:
kuchnia koreańska
czwartek, 27 stycznia 2011
Omlet z groszkiem i Cheddarem
Naszła mnie pewnego dnia ochota na coś sytego ale bez mięsa. Przyszło mi od razu do głowy, że może jakieś warzywa na patelnię, zawsze bowiem w zamrażalniku trzymamy z Klopsiulą zestaw ratunkowy w postaci mieszanki warzywnej do smażenia. A może jajka, sadzone, albo jajecznica.
Całkiem niedawno, w czasie gdy oboje studiowaliśmy, jajecznicę widywało się często. Była to potrawa pierwszego wyboru wśród współlokatorów, szczególnie po hucznych imprezach.
Tak, miałem ochotę na jajko, ale nie sadzone, nie gotowane i nie jajecznicę. I co tu począć?
Odgrzebałem przepis, z którego kiedyś korzystałem, w archiwum przepisów supermarketu Waitrose. Oryginalnie był to przepis na omlet z serem Caerphilly, groszkiem i fasolką. Z powodu braków w zaopatrzeniu przeszedł szybką modyfikację i adaptację do warunków polskich.
Całkiem niedawno, w czasie gdy oboje studiowaliśmy, jajecznicę widywało się często. Była to potrawa pierwszego wyboru wśród współlokatorów, szczególnie po hucznych imprezach.
Tak, miałem ochotę na jajko, ale nie sadzone, nie gotowane i nie jajecznicę. I co tu począć?
Odgrzebałem przepis, z którego kiedyś korzystałem, w archiwum przepisów supermarketu Waitrose. Oryginalnie był to przepis na omlet z serem Caerphilly, groszkiem i fasolką. Z powodu braków w zaopatrzeniu przeszedł szybką modyfikację i adaptację do warunków polskich.
środa, 26 stycznia 2011
Piernik Staropolski
Przepis trochę spóźniony, bo powinnam była zamieścić go jeszcze w listopadzie, aby potencjalni czytelnicy (jeśli są tu tacy) mieli możliwość skorzystania. Zamieszczam teraz, bo lepiej późno niż wcale. A nuż ktoś będzie miał ochotę na piernik bez świątecznej otoczki.
Mój debiut z piernikiem długodojrzewającym odbył się nieco ponad rok temu. Był to udany debiut, dlatego zrobiłam podejście nr 2. Przepis zdobyłam od koleżanki, a ona chyba z jakiegoś forum. W każdym razie autora nie znam.
Mój debiut z piernikiem długodojrzewającym odbył się nieco ponad rok temu. Był to udany debiut, dlatego zrobiłam podejście nr 2. Przepis zdobyłam od koleżanki, a ona chyba z jakiegoś forum. W każdym razie autora nie znam.
Etykiety:
ciasta
niedziela, 23 stycznia 2011
Bardzo Cienka Pita
Wprawdzie uszkodzony aparat nadal nie daje znaków życia, ale udało nam się pożyczyć zastępczy (dzięki Justynko!) na wyjazd do Krakowa.
Ja natomiast, korzystając z soboty spędzonej w domu, postanowiłem podzielić się ze światem przepisem na niezwykle cienką pitę. Zdaje się, że cieńszą nawet od tych, które możemy spotkać w większości kebabowni. Właśnie cienka pita kojarzy się wam zapewne jedynie z daniami typu döner kebap czy falafel. Wachlarz możliwości ich wykorzystania jest znacznie szerszy - aż po rollery (zamiast tortilli), zapiekane sałatki i dania "w kieszonce".
piątek, 21 stycznia 2011
Muffinki z żurawiną i twarożkiem
Moje nowe odkrycie w tym roku. Pierwszy wypiek ze świeżą żurawiną, ba, w ogóle pierwszy raz kupowałam świeżą żurawinę właśnie do tych muffinek. Przepis znaleziony na blogu poleconym mi ostatnio przez znajomą. Zaletą większości przepisów na muffinki, to ich szybkie wykonanie, tak też jest w tym przypadku.
środa, 12 stycznia 2011
Notka techniczna
Witajcie drodzy czytelnicy,
Ledwie wystartowaliśmy razem z Klopsiulą tego bloga, a już skończyły się notki. Powodów jest kilka. Najważniejszy to inny projekt prowadzony wspólnie, mianowicie http://www.dlapauliny.pl , który wszedł w kulminacyjną fazę - rozpoczął się czas rozliczeń 1% i stąd musimy więcej czasu poświęcać Paulinie. Drugi powód jest prozaiczny - zepsuł się aparat. Kiedyś w czasach taniego dolara kupiliśmy małpkę Sigma DP1 w USA. Sprzęt miał być obiecujący, niestety okazał się średni (za drogi jak na swoje możliwości) i do tego zepsuł się sam z siebie, bez dodatkowej pomocy, a skoro jest tak mało popularny trudno bedzie go naprawić.
Wiem, że Klopsiula ma parę fotoopowieści w zanadrzu, jednak do czasu wykombinowania nowej cykaczki będzie nam trudno coś tu zamieścić.
Ledwie wystartowaliśmy razem z Klopsiulą tego bloga, a już skończyły się notki. Powodów jest kilka. Najważniejszy to inny projekt prowadzony wspólnie, mianowicie http://www.dlapauliny.pl , który wszedł w kulminacyjną fazę - rozpoczął się czas rozliczeń 1% i stąd musimy więcej czasu poświęcać Paulinie. Drugi powód jest prozaiczny - zepsuł się aparat. Kiedyś w czasach taniego dolara kupiliśmy małpkę Sigma DP1 w USA. Sprzęt miał być obiecujący, niestety okazał się średni (za drogi jak na swoje możliwości) i do tego zepsuł się sam z siebie, bez dodatkowej pomocy, a skoro jest tak mało popularny trudno bedzie go naprawić.
Wiem, że Klopsiula ma parę fotoopowieści w zanadrzu, jednak do czasu wykombinowania nowej cykaczki będzie nam trudno coś tu zamieścić.
niedziela, 2 stycznia 2011
Ciacho czekoladowe
Już od kilku lat korzystam z tego bardzo łatwego przepisu. Wystarczy, że mamy w domu składniki i możemy w każdej chwili wyczarować ten pyszny smakołyk.
Przygotujmy:
4 jaja
1,5 szklanki cukru
1,5 szklanki mąki
kostka masła (200 g)
170 g gorzkiej czekolady (najlepiej Herbe Sahne - gorzkiej śmietankowej)
Przygotujmy:
4 jaja
1,5 szklanki cukru
1,5 szklanki mąki
kostka masła (200 g)
170 g gorzkiej czekolady (najlepiej Herbe Sahne - gorzkiej śmietankowej)
Etykiety:
ciasta,
czekolada,
herbe sahne
Subskrybuj:
Posty (Atom)