Z bibimbap zetknąłem się po raz pierwszy w samolocie do Incheon. W drodze powrotnej również podali, tak jak podczas każdej kolejnej podróży. Przyznam się, że nawet w wariancie samolotowym było smaczne.
Co to takiego? W skrócie ryż z mięsem, warzywami i jajkiem. Wszystko podane początkowo w postaci atrakcyjnej wizualnie kompozycji, która zostaje niebawem brutalnie zniszczona poprzez wymieszanie z pastą chili i olejem sezamowym. Ale przecież nie o oglądanie tu chodzi, tylko o wyśmienity smak i niebywałą przyjemność z jedzenia.
A oto przepis na bibimbap.
Składniki (dla 2 osób):
- 20 dag wołowiny (mielona lub do zmielenia)
- czosnek
- garść kiełków sojowych
- garść wiórków z marchwi
- pęczek dymki ze szczypiorem
- garść pieczarek
- garść plasterków cukinii
- garść szpinaku
- ryż
- 2 jajka
To akurat najtrudniejszy do zdobycia składnik. Mieszkańcy Warszawy znajdą wszystko czego (a nawet więcej niż) potrzebują do kulinarnych podróży na Półwysep Koreański w sklepikach koreańskich przy restauracjach w Landzie i w Bazarze Polna.
W odróżnieniu od przepisu na bulgogi tutaj nie występuje polędwica wołowa. Powinniśmy przygotować mięso nieco pośledniejsze, na przykład wykorzystać zapasy z zamrażarki. Ważne by była to jednak wołowina.
Wołowinę mielimy (albo kupujemy mieloną), przyprawiamy 3-4 ząbkami czosnku, łyżką cukru, łyżką lub dwiema sosu sojowego, łyżeczką oleju sezamowego i pieprzem.
Gotujemy ryż.
Ryż rozkładamy w misce albo na talerzu.
Z racji tego, że bibimbap tradycyjnie bywa przygotowywane w piecu w glinianym naczyniu, nikt nie martwi się o stygnięcie. Podczas przygotowania w amatorskich warunkach jesteśmy skazani na to, że w trakcie zajmowania się poszczególnymi składnikami te już gotowe będą stopniowo stygły. To sprawi że część gotowego dania będzie gorąca, część ciepła, część letnia, a reszta zupełnie zimna. Nic przyjemnego. Polecam zatem ustawienie piekarnika w przedziale temperatur 50-100 stopni i stopniowe umieszczanie tam ryżu, składników, ewentualnie częściowo gotowych dań.
Marchew gotujemy (najlepiej na parze), potem solimy i ewentualnie podsmażamy. Ważne, żeby odsączyć z wody w przypadku gdy nie zdecydujemy się na podsmażanie. To tyczy się wszystkich składników które zdecydujemy się tylko gotować. Nie chcemy w końcu, żeby wszystko na końcu "pływało".
Cukinię albo od razu wrzucamy na patelnię, albo podgotowujemy w wodzie albo na parze. Ostatecznie i tak ląduje na patelni, przyprawione solą i pieprzem.
Kiełki sojowe gotujemy 20 minut. Te z fasolki krócej. Odsączamy, solimy i ewentualnie podsmażamy.
Smażymy jajka "sadzone".
Dymkę szatkujemy i podsmażamy, szczypta soli i pieprzu do smaku.
Podsmażamy pieczarki i przyprawiamy.
Podobnie postępujemy ze szpinakiem, warto jednak pozbyć się soku, który wycieka podczas smażenia. Wystarczy przycisnąć szpinak do patelni podczas zdejmowania.
W końcu smażymy mieloną wołowinę. Dbamy o to, żeby nie zlepiła się w większe klopsiki.
Ryż skrapiamy olejem sezamowym, układamy składniki (propozycja poniżej) i jeszcze raz skrapiamy olejem sezamowym. Podajemy z pastą chili.
Pasta chili "taeyang cho gold"
Smacznego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz