Mój debiut z piernikiem długodojrzewającym odbył się nieco ponad rok temu. Był to udany debiut, dlatego zrobiłam podejście nr 2. Przepis zdobyłam od koleżanki, a ona chyba z jakiegoś forum. W każdym razie autora nie znam.
Ciasto na piernik najlepiej przygotować na ok. miesiąc przed Świętami Bożego Narodzenia (lub inną okazją, na którą planujemy piernik), tyle czasu minimalnie ma dojrzewać - leżakować w lodówce bądź w innym chłodnym miejscu. Ale może też dojrzewać dłużej, 5-6 tygodni. Pieczemy go ok. 3-4 dni przed spożywaniem. Jest to wygodne, gdyż przed Bożym Narodzeniem jest i tak sporo pracy i zamieszania, a takie przygotowanie piernika pozwala nam rozłożyć pracę w czasie.
Zabieramy się do pracy.
Składniki:
- 0,5 kg miodu
- 2 szklanki cukru
- 25 dag masła
- 1 kg mąki pszennej
- 3 jajka
- 3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
- 0,5 szklanki mleka
- 0,5 łyżeczki soli
- 2-3 torebki przyprawy korzennej do piernika
- gęste powidła śliwkowe
Przygotowanie:
Miód, cukier i masło podgrzewamy powoli, zanim się zagotuje zdejmujemy z palnika i odstawiamy do ostudzenia.
Do chłodnej masy dodajemy mąkę, jajka, sól i przyprawę korzenną. Sodę rozpuszczamy w mleku, wlewamy do masy. Mieszamy dokładnie wszystkie składniki do uzyskania jednolitej konsystencji, można do tego użyć drewnianej łyżki, bo ciasto jest bardzo gęste.
Ciasto przekładamy do kamionkowego lub emaliowanego naczynia, ja przechowywałam dojrzewające ciasto w naczyniu żaroodpornym. Przykrywamy ścierką i odstawiamy w chłodne miejsce, aby piernik dojrzał....
... a po okresie dojrzewania:
Ciasto dzielimy na 3 części, każdą z nich wałkujemy, delikatnie podsypując stolnicę mąką, i układamy w blasze wyłożonej papierem do pieczenia. U mnie była to blacha w rozmiarze 40x24 cm. Każdy placek pieczemy oddzielnie, więc najlepiej wyjmować ciasto z lodówki po kawałku i wałkować tuż przed włożeniem do piekarnika. Piernikowe ciasto najłatwiej wałkuje się na zimno, gdy zbytnio się ogrzeje będzie się kleić.
Piernik nagrzewamy do 180°C, wkładamy blachę z ciastem i zmniejszamy temperaturę do 170°C, pieczemy ok. 15-20 minut (to zależy od grubości placka). Z tą temperaturą pieczenia można trochę poeksperymentować, bo każdy piekarnik inaczej piecze, ja podaję wartości odpowiednie dla mojego piekarnika :)
Po upieczeniu placki odkładamy do wystudzenia.
Powidła śliwkowe podgrzewamy i ciepłymi przekładamy placki. Nie należy przesadzać z ilością powideł, chyba, że ktoś lubi rozmoknięty piernik ;) Przełożony piernik zawijamy w pergamin (można użyć papieru do pieczenia) i równomiernie obciążamy. Tak przygotowane ciasto powinno odstać 3-4 dni, aż skruszeje. Piernik przechowujemy zawinięty w papier lub ścierkę, nie będzie obsychał i zachowa długo świeżość. U mnie do tej pory leży jeszcze kawałek świątecznego piernika, nic a nic nie stracił na jakości.
Klopsiula, znasz bajkę o powidłach?
OdpowiedzUsuńHmm...że po widłach są dziury w plecach?
OdpowiedzUsuńMuhuehehehe...
OdpowiedzUsuń