Śliwka mirabelka jest mało popularnym owocem w naszym kraju. Maleńkie żółte owoce najpierw dojrzewając emitują przepyszny śliwkowy zapach, żeby zaraz potem tłumnie opaść na ziemię. A wtedy mirabelki momentalnie się psują, emitując tym razem zgniły zapach, w dodatku zanieczyszczają trawniki i chodniki, przyklejają się do obuwia i przyciągają muchy i osy. Stąd mieszane uczucia towarzyszące mirabelkom.
W zasadzie nie można ich kupić. Momentalnie się psują, trudno się drylują, są kwaśne i albo są twarde, albo rozpadające się.
Za to są niemal wszędzie. Kilka drzew rośnie pod moim blokiem. Wyskoczyłem na chwilę i zebrałem ilość w sam raz na tartę. Francuzi mają swoją tarte aux mirabelles, ja mam swoją tartę mirabelkową. Tej francuskiej nie jadłem, więc o podobieństwach czy różnicach się nie wypowiem, za to moja wyszła wyśmienita (tzn. tak kwaśna i jednocześnie słodka, że jej smak czuje nadal mimo upływu kilku dobrych godzin).