Kolejny przepis zdobyty w czasach studenckich, podobnie jak przepis na pijany rodzynkowiec, pochodzi od mamy Ani i Eweliny (serdecznie pozdrawiam). Ciasto to piekę raczej na grubsze okazje, wymaga sporo pracy, ale końcowy efekt rekompensuje czas spędzony w kuchni. Trochę przypomina popularny miodownik.
Przygotujmy wcześniej wszystkie potrzebne składniki, a praca będzie szła sprawnie. Na początku trzeba upiec placki, w sumie trzy. Następnie, gdy placki stygną, przygotowujemy masę.
Biszkopt:
1 szklanka mąki
4 jaja
3/4 szklanki cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Oddzielamy żółtka od białek, białka trzepiemy na sztywną pianę ze szczyptą soli. W międzyczasie przygotowujemy blachę, wykładamy ją papierem do pieczenia. Do ubitych białek dosypujemy powoli cukier, najlepiej na zmniejszonych obrotach miksera. Do ubijania obroty z powrotem zwiększamy. Gdy cukier będzie już prawie rozpuszczony dodajemy żółtka i jeszcze chwilę mieszamy. Na końcu do ubitych jajek przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia i bardzo delikatnie miksujemy. Gotową masę wylewamy na blachę i wstawiamy do piekarnika. Pieczemy przez ok 30 min. w temperaturze 160 stopni.
Placki miodowe:
30 dag mąki
1 łyżeczka sody
1 jajo
3/4 szklanki cukru
15 dag masła
2 łyżki miodu
Wykładamy blachę papierem do pieczenia. Miód rozpuszczamy, jeśli nie jest płynny, odstawiamy na chwilę. Mąkę, sodę, cukier, masło i jajo siekamy w misce, następnie dodajemy miód i wyrabiamy gładkie ciasto, dzielimy na dwa kawałki, aby upiec dwa placki. Będzie się trochę lepić, dlatego można je schłodzić w lodówce (będzie się łatwiej wałkowało i przenosiło ze stolnicy na blachę). Nie miałam czasu na chłodzenie, więc wyłożyłam blachę rozpłaszczonymi kawałkami ciasta i rozwałkowałam w blaszce małym wałkiem, taki sposób też się sprawdza.
Pieczemy ok 15 min. w temperaturze 170 stopni.
Masa budyniowa:
3 szklanki mleka
1 szklanka cukru
1 żółtko
2 czubate łyżki mąki pszennej
2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
cukier waniliowy (używam dużej porcji - 16g)
2,5 szklanki mleka wlewamy do garnka, wsypujemy cukier, cukier waniliowy, mieszamy i podgrzewamy do wrzenia, mieszając od czasu do czasu. W międzyczasie łączymy żółtko, mleko i mąkę, zmniejszamy "ogień" pod garnkiem (na kuchence elektrycznej całkowicie wyłączam grzanie, bo palnik przez wystarczający czas jest jeszcze gorący) i wlewamy powoli zaprawę budyniową do wrzącego mleka, cały czas mieszając. Gdy budyń jest już gotowy, wrzucamy do niego kostkę masła i energicznie mieszamy.
Teraz przedostatni etap prac, przekładanie wystudzonych placków gorącą masą. Na spód kładziemy placek miodowy, pokrywamy go połową masy, następnie kładziemy biszkopt, resztę masy i na wierzch zostaje placek miodowy.
Na koniec zostaje polać ciasto czekoladą. Kiedyś używałam do tego polewy, ale nawróciłam się na prawdziwie czekoladową polewę, nie jakąś tam z margaryny i kakao, tylko z czekolady deserowej w tabliczkach, najlepiej gdy jest to Jedyna.
Czekoladę łamiemy na kawałki, rozpuszczamy w kąpieli wodnej, można dodać kawałek masła (masło jest ratunkiem, gdy czekolada będzie zbyt gęsta). Trzeba pilnować, aby czekolada się nie przypaliła, mieszamy ją w trakcie rozpuszczania i gdy będzie jednolicie płynna wylewamy na ciasto. Ze swojego doświadczenia mogę jeszcze dodać, że nie należy dodawać alkoholu (i ogólnie wody) do czekolady, bo zrobi się kluch (i potrzeba dużo masła aby uratować czekoladę).
Ciasto jest najsmaczniejsze jak odstawimy je po przygotowaniu przynajmniej na noc, będzie odpowiednio miękkie i przesiąknie słodyczą masy.
ciasto wygląda przepysznie :) jakiego rozmiaru blaszki używasz na taką porcję?
OdpowiedzUsuńNie tylko wygląda, jest naprawde pyszne i bardzo słodkie :) Dno mojej blaszki ma 20cmx35 cm.
OdpowiedzUsuń