Dość nietypowe dla naszej rodzimej kuchni zestawienie - ryba i boczek. Nie bardzo nadaje się na tradycyjnie katolickie piątkowo-postne "powstrzymywanie się od spożycia pokarmów mięsnych" jak mawiają z ambony. Niemniej połączenie udane. A w dodatku ta szałwia. Problemem było jedynie to, że w oryginalnym przepisie od Waitrose za rybę robiła makrela, którą u nas bardzo ciężko zdobyć w formie świeżego fileta.
Dlatego sięgnąłem po okonia. Ryba bardzo smaczna, aczkolwiek oścista, jednak w procesie pieczenia ości okonia kruszeją i nie stanowią już przeszkody w jedzeniu. No i ta szałwia :)