Dość nietypowe dla naszej rodzimej kuchni zestawienie - ryba i boczek. Nie bardzo nadaje się na tradycyjnie katolickie piątkowo-postne "powstrzymywanie się od spożycia pokarmów mięsnych" jak mawiają z ambony. Niemniej połączenie udane. A w dodatku ta szałwia. Problemem było jedynie to, że w oryginalnym przepisie od Waitrose za rybę robiła makrela, którą u nas bardzo ciężko zdobyć w formie świeżego fileta.
Dlatego sięgnąłem po okonia. Ryba bardzo smaczna, aczkolwiek oścista, jednak w procesie pieczenia ości okonia kruszeją i nie stanowią już przeszkody w jedzeniu. No i ta szałwia :)
poniedziałek, 24 października 2011
środa, 12 października 2011
Pappardelle z kurkami
Wybraliśmy się z Klopsiulą na grzyby. Były prawdziwki, podgrzybki, koźlaki, maślaki, zielonki i całkiem sporo kurek. Pogoda również sprzyjała grzybobraniu.
Zbieraliśmy dość daleko od domu, dlatego byliśmy zmuszeni zebrane grzyby zamrozić. Tak też się stało ze wspomnianymi kurkami. Hibernacja nie trwała jednak długo i już niedługo po powrocie kurki wylądowały na patelni. Powstał z nich sos do makaronu, który świetnie skomponował się z szerokimi wstążkami papardelle.
Makaron z grzybami? Czemu nie. W kuchni to dość często spotykana kombinacja.
Zbieraliśmy dość daleko od domu, dlatego byliśmy zmuszeni zebrane grzyby zamrozić. Tak też się stało ze wspomnianymi kurkami. Hibernacja nie trwała jednak długo i już niedługo po powrocie kurki wylądowały na patelni. Powstał z nich sos do makaronu, który świetnie skomponował się z szerokimi wstążkami papardelle.
Makaron z grzybami? Czemu nie. W kuchni to dość często spotykana kombinacja.
wtorek, 11 października 2011
Soczyste muffinki z gruszkami i czekoladą
Uwielbiam muffinki, odkąd tylko zaczęłam je piec. Niby to tylko babeczki, a jednak mają coś w sobie specjalnego. W tej chwili już nie pamiętam, co skłoniło mnie do zakupu pierwszych foremek muffinkowych. Pamiętam tylko, że moja pierwsza porcja muffinek wylądowała w papierowych papilotkach bez usztywnienia, w piekarniku powstała z tego jedna masa z papierkami w środku, wszystko się rozlało.
Na szczęście do muffinek z gruszkami podeszłam już w pełni profesjonalnie, żadnych wpadek nie było. Były natomiast zachwyty nad smakiem i urokiem tychże. A że przepis odkryłam jesienią (gdzieś na Wielkim Żarciu), kiedy sezon gruszkowy był w pełni, to często gościły na naszym stole. W tym momencie są moim (i Robala chyba też) numerem jeden na topliście muffinkowej, lepszych nie jadłam. A i nasza 14-miesięczna córka stała się ich wielbicielką (tylko w wersji bez czekolady), dopóki widzi je w pobliżu nie chce jeść nic innego.
Na szczęście do muffinek z gruszkami podeszłam już w pełni profesjonalnie, żadnych wpadek nie było. Były natomiast zachwyty nad smakiem i urokiem tychże. A że przepis odkryłam jesienią (gdzieś na Wielkim Żarciu), kiedy sezon gruszkowy był w pełni, to często gościły na naszym stole. W tym momencie są moim (i Robala chyba też) numerem jeden na topliście muffinkowej, lepszych nie jadłam. A i nasza 14-miesięczna córka stała się ich wielbicielką (tylko w wersji bez czekolady), dopóki widzi je w pobliżu nie chce jeść nic innego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)