Czas wyciągnąć pitę z zamrażarki. Konsumentami jesteśmy oboje z Klopsiulą, więc wyjmuję dwie sztuki, reszta pozostanie na przyszłość, może kiedyś zachce mi się ostrego kebaba, wtedy nie będę musiał wystawiać nosa na mróz. Tymczasem przepis na zdrowszą wersję "kebaba", zaczerpnięty po raz kolejny ze strony Waitrose. Tym razem modyfikacji było niewiele. Postanowiłem zaserwować sałatkę z indykiem owiniętą cieniusieńką pitą.
poniedziałek, 31 stycznia 2011
sobota, 29 stycznia 2011
Bulgogi
Ostatnio na łamach portalu ugotuj.to pojawił się wpis, przewidujący trendy w kuchni w roku 2011. Na pierwszym miejscu wymieniono kuchnię koreańską, zestawiając ze sobą kimczi i jeon. Oczywiście zdjęcie nijak do opisu nie pasuje, bo próżno szukać na fotce kimchi czy jeonu. Korzystając z "fali popularności" kuchni koreańskiej, która według dziennikarzy portalu ma szansę zalać nasze aneksy kuchenne, postanowiłem podzielić się z wami przepisem na bulgogi (pulkogi).
Nazwa na pewno nie brzmi apetycznie, a w ogóle czym jest to bulgogi? Z buldogami nie ma nic wspólnego, mimo stereotypowego postrzegania dalekowschodniego Azjaty jako bezwzględnego psożercy. Bulgogi to klasa potraw ze szlachetnej wołowiny. Tutaj konkretnie zaprezentuję jak zrobić bulgogi jungol, czyli gulasz z polędwicy wołowej po koreańsku.
Nazwa na pewno nie brzmi apetycznie, a w ogóle czym jest to bulgogi? Z buldogami nie ma nic wspólnego, mimo stereotypowego postrzegania dalekowschodniego Azjaty jako bezwzględnego psożercy. Bulgogi to klasa potraw ze szlachetnej wołowiny. Tutaj konkretnie zaprezentuję jak zrobić bulgogi jungol, czyli gulasz z polędwicy wołowej po koreańsku.
Etykiety:
kuchnia koreańska
czwartek, 27 stycznia 2011
Omlet z groszkiem i Cheddarem
Naszła mnie pewnego dnia ochota na coś sytego ale bez mięsa. Przyszło mi od razu do głowy, że może jakieś warzywa na patelnię, zawsze bowiem w zamrażalniku trzymamy z Klopsiulą zestaw ratunkowy w postaci mieszanki warzywnej do smażenia. A może jajka, sadzone, albo jajecznica.
Całkiem niedawno, w czasie gdy oboje studiowaliśmy, jajecznicę widywało się często. Była to potrawa pierwszego wyboru wśród współlokatorów, szczególnie po hucznych imprezach.
Tak, miałem ochotę na jajko, ale nie sadzone, nie gotowane i nie jajecznicę. I co tu począć?
Odgrzebałem przepis, z którego kiedyś korzystałem, w archiwum przepisów supermarketu Waitrose. Oryginalnie był to przepis na omlet z serem Caerphilly, groszkiem i fasolką. Z powodu braków w zaopatrzeniu przeszedł szybką modyfikację i adaptację do warunków polskich.
Całkiem niedawno, w czasie gdy oboje studiowaliśmy, jajecznicę widywało się często. Była to potrawa pierwszego wyboru wśród współlokatorów, szczególnie po hucznych imprezach.
Tak, miałem ochotę na jajko, ale nie sadzone, nie gotowane i nie jajecznicę. I co tu począć?
Odgrzebałem przepis, z którego kiedyś korzystałem, w archiwum przepisów supermarketu Waitrose. Oryginalnie był to przepis na omlet z serem Caerphilly, groszkiem i fasolką. Z powodu braków w zaopatrzeniu przeszedł szybką modyfikację i adaptację do warunków polskich.
środa, 26 stycznia 2011
Piernik Staropolski
Przepis trochę spóźniony, bo powinnam była zamieścić go jeszcze w listopadzie, aby potencjalni czytelnicy (jeśli są tu tacy) mieli możliwość skorzystania. Zamieszczam teraz, bo lepiej późno niż wcale. A nuż ktoś będzie miał ochotę na piernik bez świątecznej otoczki.
Mój debiut z piernikiem długodojrzewającym odbył się nieco ponad rok temu. Był to udany debiut, dlatego zrobiłam podejście nr 2. Przepis zdobyłam od koleżanki, a ona chyba z jakiegoś forum. W każdym razie autora nie znam.
Mój debiut z piernikiem długodojrzewającym odbył się nieco ponad rok temu. Był to udany debiut, dlatego zrobiłam podejście nr 2. Przepis zdobyłam od koleżanki, a ona chyba z jakiegoś forum. W każdym razie autora nie znam.
Etykiety:
ciasta
niedziela, 23 stycznia 2011
Bardzo Cienka Pita
Wprawdzie uszkodzony aparat nadal nie daje znaków życia, ale udało nam się pożyczyć zastępczy (dzięki Justynko!) na wyjazd do Krakowa.
Ja natomiast, korzystając z soboty spędzonej w domu, postanowiłem podzielić się ze światem przepisem na niezwykle cienką pitę. Zdaje się, że cieńszą nawet od tych, które możemy spotkać w większości kebabowni. Właśnie cienka pita kojarzy się wam zapewne jedynie z daniami typu döner kebap czy falafel. Wachlarz możliwości ich wykorzystania jest znacznie szerszy - aż po rollery (zamiast tortilli), zapiekane sałatki i dania "w kieszonce".
piątek, 21 stycznia 2011
Muffinki z żurawiną i twarożkiem
Moje nowe odkrycie w tym roku. Pierwszy wypiek ze świeżą żurawiną, ba, w ogóle pierwszy raz kupowałam świeżą żurawinę właśnie do tych muffinek. Przepis znaleziony na blogu poleconym mi ostatnio przez znajomą. Zaletą większości przepisów na muffinki, to ich szybkie wykonanie, tak też jest w tym przypadku.
środa, 12 stycznia 2011
Notka techniczna
Witajcie drodzy czytelnicy,
Ledwie wystartowaliśmy razem z Klopsiulą tego bloga, a już skończyły się notki. Powodów jest kilka. Najważniejszy to inny projekt prowadzony wspólnie, mianowicie http://www.dlapauliny.pl , który wszedł w kulminacyjną fazę - rozpoczął się czas rozliczeń 1% i stąd musimy więcej czasu poświęcać Paulinie. Drugi powód jest prozaiczny - zepsuł się aparat. Kiedyś w czasach taniego dolara kupiliśmy małpkę Sigma DP1 w USA. Sprzęt miał być obiecujący, niestety okazał się średni (za drogi jak na swoje możliwości) i do tego zepsuł się sam z siebie, bez dodatkowej pomocy, a skoro jest tak mało popularny trudno bedzie go naprawić.
Wiem, że Klopsiula ma parę fotoopowieści w zanadrzu, jednak do czasu wykombinowania nowej cykaczki będzie nam trudno coś tu zamieścić.
Ledwie wystartowaliśmy razem z Klopsiulą tego bloga, a już skończyły się notki. Powodów jest kilka. Najważniejszy to inny projekt prowadzony wspólnie, mianowicie http://www.dlapauliny.pl , który wszedł w kulminacyjną fazę - rozpoczął się czas rozliczeń 1% i stąd musimy więcej czasu poświęcać Paulinie. Drugi powód jest prozaiczny - zepsuł się aparat. Kiedyś w czasach taniego dolara kupiliśmy małpkę Sigma DP1 w USA. Sprzęt miał być obiecujący, niestety okazał się średni (za drogi jak na swoje możliwości) i do tego zepsuł się sam z siebie, bez dodatkowej pomocy, a skoro jest tak mało popularny trudno bedzie go naprawić.
Wiem, że Klopsiula ma parę fotoopowieści w zanadrzu, jednak do czasu wykombinowania nowej cykaczki będzie nam trudno coś tu zamieścić.
niedziela, 2 stycznia 2011
Ciacho czekoladowe
Już od kilku lat korzystam z tego bardzo łatwego przepisu. Wystarczy, że mamy w domu składniki i możemy w każdej chwili wyczarować ten pyszny smakołyk.
Przygotujmy:
4 jaja
1,5 szklanki cukru
1,5 szklanki mąki
kostka masła (200 g)
170 g gorzkiej czekolady (najlepiej Herbe Sahne - gorzkiej śmietankowej)
Przygotujmy:
4 jaja
1,5 szklanki cukru
1,5 szklanki mąki
kostka masła (200 g)
170 g gorzkiej czekolady (najlepiej Herbe Sahne - gorzkiej śmietankowej)
Etykiety:
ciasta,
czekolada,
herbe sahne
Subskrybuj:
Posty (Atom)