Przepis trochę spóźniony, bo powinnam była zamieścić go jeszcze w listopadzie, aby potencjalni czytelnicy (jeśli są tu tacy) mieli możliwość skorzystania. Zamieszczam teraz, bo lepiej późno niż wcale. A nuż ktoś będzie miał ochotę na piernik bez świątecznej otoczki.
Mój debiut z piernikiem długodojrzewającym odbył się nieco ponad rok temu. Był to udany debiut, dlatego zrobiłam podejście nr 2. Przepis zdobyłam od koleżanki, a ona chyba z jakiegoś forum. W każdym razie autora nie znam.