czwartek, 17 lutego 2011

Kiełkowanie (kiełki sojowe)

Nie każdy lubi kiełki. Wielu kojarzą się z korzonkami, a następnie z dietą pustelnika czy hardkorowego weganina, o których lekceważąco mawia się, że "jedzą korzonki". Kiełki prawdopodobnie każdy miał okazję poznać uprawiając rzeżuchę na wilgotnej ligninie. Ekstrakt słodowy, który jest podstawą piwa wytwarzany jest ze słodu, czyli skiełkowanych ziaren zbóż, poddanych suszeniu. Kiełki występują też gromadnie w kuchniach dalekowschodnich, z których najbardziej rozpowszechniona w Polsce jest kuchnia wietnamska.
Kiełki możemy wyprodukować we własnym zakresie, o czym poniżej.






Klopsiula zaopatrzyła się w tym celu w kiełkownicę, czyli plastikowe naczynie składające się z kilku plastikowych, żebrowanych szalek ustawianych jedna na drugiej, wyposażonych w otwory do nawadniania i wentylacji. Kiełkownicę można kupić wysyłkowo wraz z nasionami na kiełki. Na niniejszej stronie znajduje się (albo już nie) pasek z reklamami. Jest duża szansa, że pośród reklam jest też oferta firmy oferującej kiełkownice.


Mowa będzie o kiełkach sojowych, stosunkowo rzadko występujących w sklepach w postaci gotowej.
Nasiona kupiłem w jakimś sklepie ze zdrową żywnością, ale jak już wspomniałem Internet również oferuje potężny wybór ziaren. Po umyciu kiełkownicy wodą z octem winnym najpierw opłukałem, a następnie rozsypałem na szalkach nasiona i podlałem 0,5 litra wody. Nasiona upakowałem dość gęsto, biorąc małą poprawkę na pęcznienie i wzrost. Prawdę mówiąc trochę zbyt gęsto ułożyłem ziarna, chcąc zużyć całą torebkę, co grozi psuciem się poszczególnych kiełków z powodu stykania się z innymi. Jednocześnie chciałbym uczulić, że zbyt luźne rozmieszczenie kiełków - dotyczy to w zasadzie tylko sojowych - również może spowodować gnicie, a to dlatego, że zbyt mała liczba kiełków nie zdoła zaabsorbować wilgoci z szalek i nasiona będą stały w wodzie, co stworzy warunki do gnicia.



Już po dobie od pierwszego podlania zauważymy rosnące ogonki. Kiełki wystawione na światło dzienne zaczną się zielenić. Kiełki dostępne w sklepach są z reguły żółte, ponieważ kiełkowanie odbywa się w ciemności, również w specjalnych warunkach. Dlatego nie zdziwcie się, gdy wasze kiełki wyjdą zazielenione, z ogonkami o wiele krótszymi i cieńszymi niż te ze sklepu. Zresztą, kiełkownicę możemy zawsze osłonić od światła dziennego, trudniej wtedy o prawidłową wentylację.



Kiełki sojowe po dobie zaczynają zrzucać skórkę. Skórka nasion jest gruba i mało podatna na uszkodzenia. Czasem nie chce odlepić się od nasiona, co sprzyja psuciu się kiełków. Dlatego po 2 dobach przebrałem kiełki usuwając wszystkie skórki, eliminując również wyraźnie psujące się egzemplarze.



Kiełki po 3 dobach były gotowe, jednak przed spożyciem musiałem je jeszcze podgotować. Gotowałem je 15 minut - co wydaje się dość długim czasem, szczególnie, że inne kiełki z reguły się co najwyżej blanszuje, tak jak w przypadku na przykład fasolki mung.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz