wtorek, 8 marca 2011

Pizza con caperi e acciughe

Oczywiście użycie włoskiego określenia pizzy z kaparami i sardelami to jawny i całkowity snobizm z mojej strony. O tyle obłudny, że włoskiego nie znam nawet w stopniu podstawowym. Pizza to potrawa bardzo mało wymagająca, co świetnie tłumaczy jej zawrotną karierę w Stanach, do których trafiła z Neapolu.
Pizza to placek drożdżowy (focaccia) zapieczony z dodatkami, czyli szczególna wersja zapiekanki. Niektórzy wskazują na rzekomy etymologiczny związek wyrazów "pizza" i "pita", czyli określenie greckiego pieczywa drożdżowego. Ja widzę ten związek przede wszystkim w tym, że ciasto na pitę jest w zasadzie tym samym, co ciasto na pizzę, z dokładnością do oliwy, która to występuje w przepisie na ciasto do pizzy.




Składniki na ciasto,
ilość na 2 niewielkie pizze pasujące do typowego domowego piekarnika:
  • 2 filiżanki mąki
  • 2/3 filiżanki ciepłej wody
  • łyżeczka drożdży
  • pół łyżeczki cukru
  • łyżeczka oliwy
  • szczypta soli
Drożdże rozcieramy z  cukrem, sól wsypujemy do mąki. Do drożdży dodajemy trochę ciepłej wody i odstawiamy na kilka minut w ciepłe miejsce aż zaczną się wytwarzać drobniutkie bąbelki. Potem drożdże dolewamy do mąki i mieszamy ciasto, dodając wody.


Ciasto gnieciemy energicznie przez co najmniej 15 minut, podsypując mąką w razie potrzeby. Ja zdecydowałem się dodać oliwę pod koniec ugniatania. Na końcu podzieliłem ciasto na połowę i odstawiłem do wyrośnięcia w ciepłe miejsce (piekarnik nagrzany do 50 stopni). Warto ciasto umieścić na przykład w foliowej torebce, żeby nie wyschło.


A teraz dodatki:
  • kilka filecików z sardeli (anchovies, anchois, anchovy, czyli ukochane "anszua")
  • 4 łyżki kaparów ze słoika (po 2 na każdą pizzę)
  • mozzarella, około 15 dag
  • oregano, pieprz, sól, cukier
  • przecier pomidorowy
  • czosnek
Startujemy od sosu, czyli do przecieru wsypujemy garść oregano, pieprz, dodajemy troszkę cukru (składniki same w sobie są dość słone, stąd cukier, w przypadku stosowania innych - bardziej łagodnych w smaku składników sos należy raczej posolić niż słodzić), tak z pół łyżeczki, wciskamy czosnek, dodajemy pieprz.


Dodajemy jeszcze oliwę, tak około łyżki. Na tym etapie powinniśmy jeszcze dosolić do smaku, ale z uwagi na pozostałe dodatki - słone sardele i kapary - lepiej się powstrzymać, żeby nie przesolić pizzy.


Zabieramy się znów za ciasto. Najpierw musimy uformować cienki placek. W technikę nie będę się zagłębiał, ale raczej nie powinniśmy sięgać po wałek. Gdy mamy już placek, smarujemy go, tak naprawdę niezbyt obficie, sosem pomidorowym.


Rozkładamy dodatki - ser, kapary, sardele. Wszystko w ilościach naprawdę umiarkowanych, ażeby nie wyszła nam typowa "polska" przekombinowana zapiekanka rodem z niewiadowskiej przyczepy kempingowej przerobionej na gastro-budkę.


Pieczemy w wysokiej temperaturze, wcale niedługo. Ja piekłem w temperaturze 220, bo więcej nie dało się ustawić. Nie podam ile należy piec, trzeba po prostu obserwować, czy pizza się nie przypala, czy ser nie jest już skorupą i czy ciasto nie jest czarne. Powinno być rumiane i chrupiące.


2 komentarze:

  1. Pizza con caperi e acciughe, dla poprawności językowej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, już nawet z książki przepisać nie potrafię...
    dzięki

    OdpowiedzUsuń