wtorek, 12 kwietnia 2011

Pijany rodzynkowiec

Wreszcie pora na ciasto ode mnie. Zwykle ciast nie piekę, ale tym razem potrzebowałem czegoś słodkiego żeby się podlizać szefostwu z dalekiego kraju ;), a Klopsiula była akurat zajęta sprawami ważniejszymi niż pracowe intrygi Robala. Wyciągnęła mi z archiwum przepis na rodzynkowca. Przyznam że przepis jest trudny, z gatunku tych technologicznych, w których najlepiej jest ściśle trzymać się procedury wyłożonej w przepisie. Efekt za to jest powalający, zarówno w przenośni, jak i dosłownie, za co odpowiada spora ilość alkoholu w cieście.





Back in Business

No i wracamy z blogiem po niemal miesięcznej przerwie.
Zaraz zrobi się słodko za sprawą alkoholizowanego ciasta z rodzynkami, ananasem, kokosem, kremem i biszkoptami. Już wrzucam.