Przepis znalazłam w książce kucharskiej "Bobas Lubi Wybór" Gill Rapley i Tracey Murkett, wypróbowałam go już parę miesięcy temu,delikatnie go zmodyfikowałam, ale wtedy nie miałam weny, żeby go tu pokazać. Ostatnio ta pasta mi się przypomniała, gdy zastanawiałam się w jakiej postaci dać przeziębionej córce czosnek. Bakłażan jest jednym z pierwszych warzyw, które nasza młodsza córka zaakceptowała w swojej diecie (zdecydowanie jest mięsożercą, chociaż teraz je już więcej warzyw), oczywiście dostała go w postaci tej pasty, miała wtedy ok. 10 miesięcy. Wtedy też okazało się, że Weronika bardzo lubi czosnek. I tak jej zostało do dziś.
Przygotowanie tej pasty nie jest bardzo pracochłonne, tylko bakłażana dobrze jest upiec wcześniej, żeby wystygł. Najlepiej przyrządzić pastę wieczorem, by do rana schłodziła się w lodówce, wtedy smakuje najlepiej.
Przygotujmy:
1 średni bakłażan
4 łyżki soku z cytryny (ewentualnie mniej/więcej - do smaku)
2 ząbki czosnku
1 łyżka pasty sezamowej (tahini)
mielony kmin
czarny pieprz, świeżo mielony
2 łyżki oliwy z oliwek
natka pietruszki
blender
Zacznijmy od nagrzania piekarnika do 200 stopni. W tym czasie należy wyłożyć małą blaszkę/naczynie do zapiekania papierem do pieczenia i lekko natłuścić olejem. Bakłażana nakłuwamy widelcem w kilku miejscach i wkładamy do blachy. Pieczemy ok 40 minut, kilkukrotnie odwracając go w trakcie pieczenia, aby równo się upiekł. Gdy skóra na bakłażanie będzie pomarszczona, to znaczy że jest już gotowy i należy go ostudzić. Następnie obieramy bakłażana ze skóry i odkładamy na sitko do odsączenia na kilkanaście minut.
Do naczynia w którym będziemy miksować pastę wkładamy bakłażana, pokrojony na plasterki czosnek, tahini, pietruszkę, wlewamy sok z cytryny, oliwę i dosypujemy przyprawy, wszystko razem blendujemy na gładką masę, listki pietruszki mogą być widoczne.
Gotową masę przekładamy najlepiej do słoika, zamykamy i wstawiamy do schłodzenia do lodówki.
Można nią smarować pieczywo, można jeść łyżeczką lub palcami, jak kto woli ;)
Uwielbiam bakłażana! Genialna ta pasta :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, że genialna, łyżkami można ją jeść :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam coś podobnego, ale moje dziecko pluło nią - nie lubi czosnku... Tylko łagodne pasty przechodzą test
OdpowiedzUsuńTo może hummus z suszonymi pomidorami? Można nawet w sklepie kupić.
OdpowiedzUsuńU nas ostatnio też nie było zainteresowania tą pastą, ale winię za to choroby, niedługo zrobię kolejne podejście. Nasza starsza córka też czosnku nie tyka ;) A co do łagodnych past, to jadłam niedawno ciekawe połączenie kaszy jaglanej z pomidorami suszonymi, wszystko oczywiście zmiksowane na gładko, rewelacja :)
OdpowiedzUsuńŚwetne! Gratuluję wykonania :-) To idealnie trafia w mój gust.
OdpowiedzUsuń